Rate this post

Tak jak zapowiadałem wczoraj na fejsbukowym profilu Bloga, w nocy naszego czasu Iwata przedstawił nową politykę Nintendo. Jej najciekawszym elementem jest zapowiedź wypuszczenia kolejnej platformy, równoległej do linii handheldów i stacjonarek, a nie je zastępującej. Poniżej przedstawiam moją analizę tego pomysłu. W drugiej części analizy zajmę się zaś polityką względem Wii U.

Na początek przedstawię w skrócie, na czym opiera się nowa strategia. Otóż Nintendo ma zamiar wypuścić nową platformę, która będzie swoistym trzecim filarem dla firmy do tej pory opierającej się na konsolach przenośnych oraz stacjonarnych. Nintendo miało taki plan już wcześniej i właśnie do niego powraca, co trafnie przewidziałem w poprzednim wpisie nt. polityki firmy. Nie wiedziałem tylko, w jakim segmencie pojawi się ów trzeci filar. Jak się dowiedzieliśmy w nocy, nowy hardware będzie nastawiony na poprawę jakości życia użytkowników, skupiając się ich zdrowiu, a w dalszej kolejności na innych aspektach życia, przykładowo edukacji. Wydaje się więc, że QOL (Quality of Life – jakość życia, roboczo będę stosował taką nazwę) to twórcze rozwinięcie pomysłu Vitality Sensor.

Jako przykład aplikacji oferowanych poprzez QOL, Iwata podał ich gry z takich zwanej Touch Generation na NDS i Wii. Składały się na nią gry ruchowe (Wii Fit), prozdrowotne (Brain Training) i edukacyjne (English Training w Japonii i Art Academy). QOL miałoby być całą platformą Touch Generation dedykowaną aplikacjom (bo pewnie z grami będą już miały niewiele wspónego) lifestyle’owym, do codziennego użytku – tę politykę widać już choćby w Fit Meter dodawanym do Wii Fit U. Jak dokładnie nowa platforma będzie wyglądać nie wiadomo. Z obawy przed konkurencją i kopiowaniem pomysłu, Iwata nie mógł zdradzić wszystkiego już teraz, skoro premiera tak odległa (późny 2015), więc nie ma pewności, czy to będzie w ogóle sprzęt fizyczny. Prezes Nintendo mówił o wielkim skoku naprzód, który ma wyprzedzić trendy. Poniższy szkic przedstawia, jak QOL ma nie tylko pominąć etap mobilny, ale także etap urządzeń noszonych na sobie (Google Glass, smart-watches). O ile nie chodzi o zatoczenie koła i powrotu do klasycznego hardware’u, to brzmi to trochę jak science fiction. W tej chwili nie wiem, jak wyobrazić sobie takie „non-wearable” urządzenie.

Co oznacza wprowadzenie trzeciego filaru? Pomijając fakt, że ani ja, ani zapewne osoby czytające ten blog nie są głównym targetem tego urządzenia, wydaje się, że to rozsądna polityka mająca na celu stworzenie nowego źródła dochodu. Przede wszystkim QOL zapewne będzie platformą (o ile będzie platformą fizyczną, a nie usługą dostępną na wszelkich sprzętach) tanią w produkcji – jakikolwiek hardware zdolny wyświetlać obraz HD powinien wystarczyć. Patrząc na gry z serii Wii, produkcja aplikacji również powinna być tania, choćby ze względu na minimalistyczną oprawę. Za to potencjalna grupa docelowa jest bardzo szeroka: praktycznie każdy dbający o zdrowie. Nintendo chce więc znów zastosować strategię błękitnego oceanu (tj. pozbawionego konkurencji), gdzie inwestycja jest tania, a możliwe do osiągnięcia zyski bardzo wysokie. W tym kontekście ciekawie brzmią plotki z zeszłego roku, kiedy mówiło się o edukacyjnym tablecie Nintendo dla japońskich szkół. Ale co w takim razie oznacza to dla nas, graczy i fanów Nintendo?

Wariant optymistyczny: jeśli wszystko pójdzie dobrze, strategia ta może być z korzyścią i dla nas, i dla Nintendo. Poprawa sytuacji finansowej firmy i jej rozwój na pewno nam nie zaszkodzi: oznacza odważniejsze inwestycje. A konkrety? Jak sugeruje poniższy slajd z prezentacji Iwaty, powstanie platformy typowo każualowej oznacza wyeksportowanie każualowych aplikacji z konsol video. Niejako przy okazji konsole Nintendo staną się bardziej hardkorowe. Być może także gry na nie: przepływ pomysłów czy marek między konsolami a QOL ma być częściowy, co oznacza, że każualowe pomysły będą lądować na stosownej platformie.Taka strategia może również wymusić na Nintendo więcej prawdziwych gier, które do tej pory były marketingowo zaniedbywane. Już wyjaśniam: często zdarzało się, że N pozycjonowało na hity sprzedażowe właśnie gry Touch Generation, co automatycznie oznaczało, że podobnej promocji nie mogły się doczekać gry dla graczy – w rezultacie osiągały niższe wyniki sprzedaży i koło się zamykało. Teraz N nie będzie mogło zapychać kalendarza premier wynalazkami pokroju Wii Music, ponieważ zwyczajnie będą trafiać one na inną platformę kierowaną do innej grupy docelowej. Oczywiście scenariusz ten zakłada inwestycje w zasoby i ludzi, co pozwoli na stały dopływ wysokiej jakości treści na wszystkie trzy filary.

Wariant pesymistyczny: Nintendo już raz wprowadziło platformę trzeciego filaru. Był nią NDS, a jego ogromny sukces okazał się wyrokiem śmierci dla Game Boy’a. Teraz może być podobnie. Zbyt wielki sukces QOL może przyczynić się do zaniedbania klasycznych gier i konsol. Jest to o tyle prawdopodobne, że już teraz N ma problemy z zapewnieniem godnego line-upu dwóm filarom. Choć to akurat wynika nie tylko z wielkości firmy, która przecież ostatnio dynamicznie się rozrasta. Wracając do tematu, sukces QOL może mieć ponadto o wiele dalej idące konsekwencje. Nintendo przecież nie zawsze robiło gry. Kiedy wypuszczali NESa, byli producentem zabawek, a ich eksperyment z grami elektronicznymi wypalił tak mocno, że poświęcili mu się bez reszty. Scenariusz może się przecież powtórzyć, N do gier nie jest przyszyte i pewnego dnia Nintendo może stać się firmą life-style’ową. Produkującą chociażby oprogramowanie do inteligentnych domów, które będą monitorować styl życia i zdrowie mieszkańców. Czy doprowadzi do tego nowa strategia Iwaty?