Rate this post

Gotcha Racing to produkcja Ark System Works, studia znanego bardziej z bijatyk 2D niż samochodówek. Widokiem z góry przypomina dawno zapomniane klasyki jak Micro Machines czy R.C. Pro AM, ale to poza torem jazdy dzieją się najciekawsze rzeczy. Cała zabawa oparta jest bowiem o popularne w Japonii automaty vendingowe z kapsułami – Gachapon.

Dryfowanie na dwóch ekranach

Grę rozpoczynacie dosyć bezceremonialnie od wylosowania samochodu, silnika i opon po czym możecie od razu starować w pierwszym wyścigu. Dwuprzyciskowe sterowanie poza przyspieszaniem i hamowaniem pozwala wykonywać dryfy. Przytrzymanie przez chwilę hamulca, a następnie dodanie gazu sprawi, że pojazd przejdzie w poślizg w wybranym kierunku. Nie ma co tu szukać na siłę głębi. Model jazdy obejmuje surowe podstawy i to musi wam wystarczyć na te parę godzin rozrywki. Co ciekawe, przyciski dowolnie  możecie mapować w opcjach, ale kierować wyłącznie circle padem, a po menusach poruszacie się tylko krzyżakiem. Video Game Logic™.

Przykład dryfowania – łatwo się pogubić w którą stronę jechać.

Tor wyścigowy zaprezentowany jest na dwóch ekranach jednocześnie i obraca się wraz z ruchem gałki analogowej. Szczególnie przy dryfowaniu bywa to nieco dezorientujące  i wymaga chwili przyzwyczajenia. Uważne śledzenie górnego ekranu pomaga mentalnie nastawić się na nadchodzący zakręt. Niestety również pod względem wizualnym Gotcha Racing nie wybija się ponad przeciętność – same szare, asfaltowe jezdnie skąpo ozdobione zielonymi kleksami drzew. Jedynym miłym dla oka urozmaiceniem są różne rodzaje samochodów.

Car Mechanic Simulator 3D

Siła tej gierki tkwi gdzie indziej. Gotcha Racing oferuje zaskakująco głęboki i wciągający system usprawniania samochodów.  W garażu możecie składać pojazdy i doposażać je akcesoriami. Rodzaj i jakość użytych części wpływa na atrybuty takie jak maksymalna prędkość, przyspieszenie czy zwinność na zakrętach. Auta, silniki i opony w zależności od klasy możecie ulepszać nawet do 80 (!) razy, łącząc je z dowolną inną częścią. Przykładowo połączenie wozu typu Ox z zawieszeniem typu lowrider ma 53% szansy na zwiększenie poziomu dryfowania o jeden punkt. Każdą część oprócz akcesoriów rozwija się w ten sposób. Akcesoria psują się po określonej ilości wyścigów i nie da rady ich ulepszać.

Teraz nasuwa się pytanie, skąd brać te wszystkie składowe na zabawę w mechanika? We wstępie wspominałem o Gachapon, maszynach na żetony z których wypadają losowe kapsułki. Pewnie już wiecie do czego zmierzam. Całą kasę, jaką wygrywacie w wyścigach pakujecie w automaty z których dostajecie przypadkowe części. Im wyższa klasa w której jeździcie, tym droższe automaty i większe szanse na rare drop. Twórcy idealnie zaimplementowali w tym miejscu play coinsy. Za dziesięć monet wygenerowanych łażeniem z uśpioną konsolą w kieszeni wykupicie jedną specjalną kapsułkę. Ja zaczynałem grę z zachomikowanymi stu czterdziestoma monetami, co dało mi sporą przewagę podczas pierwszych wyzwań.

Definiujący moment gry: Co wypadnie z automatu?

Losowość jest zarazem błogosławieństwem i przekleństwem Gotcha Racing. Błogosławieństwem, ponieważ „maksowanie” aut wciąga jak diabli i każda rzadka zdobycz sprawi, że będziecie jeździć „jeszcze tylko jeden wyścig, zobaczyć co następnego wypadnie”. Przekleństwem, ponieważ poziom trudności gry zależy wyłącznie od konfiguracji waszego wozu. Jeżeli nie wypadnie wam odpowiednio mocny silnik, zatniecie się już w drugiej klasie na godzinę albo dłużej. Kiedy SI ma szybszy samochód, to najlepszy skill i najostrzejsze ścinanie zakrętów nic nie da – zapomnijcie o wygranej, zacznijcie grindować hajs. Pamiętajcie, że działa to jednak w dwie strony. Może się zdarzyć, że wylosujecie super samochód na sam początek i przelecicie przez połowę klas w pól godziny jak burza. Mi przejście Gotcha Racing zajęło niecałe sześć godzin, przy czym poważnie zaciąłem się tylko dwa razy.

Nic za friko

System pucharowy Gotcha Racing składa się z klas od F do A, z których każda zawiera do pięciu pojedynczych i jedną serię trzech wyścigów, potrzebną do zakończenia klasy. Torów w sumie jest dwanaście z czego łatwo wyliczyć, że trasy między klasami się powtarzają. Za każdy wyścig zapłacicie wpisowe, co moim zdaniem jest zupełnie niepotrzebne. Nie raz zdarzyło mi się wrzucić za dużo pieniędzy do automatów, przez co brakowało na występ w aktualnej klasie i musiałem się cofać do już wygrywanych wcześniej, tańszych poziomów. Do tego dochodzi, że nigdzie nie ma informacji o statystykach przeciwników z jakimi przyjdzie wam się zmierzyć w nowym wyścigu, przez co bardzo łatwo wtopić kasę na początku kolejnej kategorii.

Pomocne w tym miejscu okazują się tzw. eventy. Event to losowo wybrany tor i specyficzne zasady wyścigu, umożliwiające nagromadzenie dużej ilości pieniędzy w krótkim czasie. Zadania są różnorodne i stanowią odskocznię od banalnych standardowych wyścigów. Na przykład 2-minutowa jazda, dająca 10G za każdą sekundę obronionej czołowej pozycji albo wyzwanie polegające na ukończeniu okrążenia z wyższą nagrodą im mniej spowodujecie stłuczek. Dosyć szybko znajdziecie jednak trasę pucharową, która pod względem wydajności czas/pieniądz przebije wszelkie eventy.

Mała gra na krótkie chwile

Gotcha Racing jest mile widzianym dodatkiem do biblioteki 3DSa, w której ścigałek jak na lekarstwo. Prosta mechanika wyścigów dobrze nadaje się do krótkich sesji przy handheldzie. Gra punktuje przede wszystkim dużą ilością opcji ulepszania aut i jednakowo wciągającym jak i frustrującym systemem losowania kapsułek z automatów. Jeżeli nie przeszkadza wam spora ilość grindu, a szukacie przyjemnej, małej gierki na przystanek autobusowy, kibel czy kolejkę w markecie Gotcha Racing będzie jak znalazł.

Plusy:
+ rozbudowane usprawnianie samochodów
+ wciągające losowanie części
+ pasujące wykorzystanie play coinsów

Minusy:
– płytki rdzeń rozgrywki
– dużo powtarzania tras
– niepotrzebnie wysokie opłaty za udział w wyścigu

Ocena:
6 / 10