Czas na kolejną Zapomnianą Perełkę z czeluści biblioteki gier, które kiedyś recenzowałem. Po Fragile Dreams, z ubitej już ziemi wykopuję Final Fantasy Crystal Chronicles: Crystal Bearers. Japoński RPG od Square-Enix, który moim zdanie można podciągnąć bo zupełnie inny, rzadko spotykany gatunek gier.
Crystal Bearers nie zdobyło uznania w oczach recenzentów – średnia ocen to marne 68% na GameRankings. Nie zdobyło nawet uznania własnego wydawcy, który wydał ją w Stanach w najgorszych terminie, o jakim słyszałem – 26 grudnia. Kto wtedy kupuje gry, do diaska? Taki nóż w plecy od Brutusa grze, która mi się bardzo podobała. Jasne, miała swoje problemy, ale największym było chyba to, że wszyscy spodziewali się rpga. A Crystal Bearers (zwiastun) należy do, jak je sam nazywam, gier kontekstowych. A po nich nigdy nie wiadomo czego się spodziewać:
TO NAWET NIE JEST RPG, BARDZIEJ PRZYGODOWA GRA AKCJI, KTÓREJ BLIŻEJ DO ZELDY NIŻ DO KLASYCZNEGO FINAL FANTASY. Z POPRZEDNICH CZĘŚCI ZACZERPNIĘTO WŁAŚCIWIE WYŁĄCZNIE ŚWIETNY DESIGN ORAZ PODZIAŁ LUDZKOŚCI NA CZTERY RASY. ZMIENIŁ SIĘ KLIMAT, KTÓRY TUTAJ MA TAKI BARDZIEJ AWANTURNICZY CHARAKTER, PRZYWODZĄCY NA MYŚL PRĘDZEJ INDIANĘ JONESA NIŻ WŁADCĘ PIERŚCIENI. AKCJA POSUWA SIĘ WIĘC NAPRZÓD DOŚĆ SZYBKO, ALE W FABULE NIE MA MIEJSCA NA ZBYT WIELE WĄTKÓW POBOCZNYCH. W PRZERYWNIKACH NIE NAPOTKACIE FILOZOFICZNYCH KONWERSACJI, ZA TO SPORO WYBUCHÓW I AKROBACJI RODEM Z MATRIXA, A TO WSZYSTKO PODANE Z WCALE MAŁĄ DAWKĄ HUMORU. NIE TEGO SIĘ SPODZIEWAŁEM, ALE NOWA FORMUŁA SZYBKO PRZYPADŁA MI DO GUSTU.
Co więc rozumiem przez gry kontekstowe? To coś pomiędzy zbiorami minigierek, a filmami interaktywnymi pełnymi Quick Time Events. Po prostu gry, które skaczą między gatunkami zależnie od potrzeb fabularnych. Jeśli w danej sytuacji sens „robi”, żeby gra stała się wyścigami albo shooterem, to zwyczajnie tak robi.
DOSKONAŁYM PRZYKŁADEM JEST SAMO INTRO. W JEGO TRAKCIE STATEK REJSOWY ATAKUJĄ LATAJĄCE STWORY, WIĘC LAYLE CHWYTA ZA DZIAŁO I GRA NA CHWILĘ ZAMIENIA SIĘ W PROSTY CELOWNICZEK. PO ODPARCIU ATAKU, OKAZUJE SIĘ, ŻE TRZEBA AWARYJNIE LĄDOWAĆ I BOHATER CHWYTA ZA STER – W TYM MOMENCIE KONTROLĘ PRZEJMUJE JUŻ GRACZ. WEDŁUG MNIE TE WSTAWKI ŚWIETNIE UROZMAICAJĄ ROZGRYWKĄ I NADAJĄ JESZCZE WIĘKSZEJ TEMPO I TAK PEŁNEJ AKCJI PRZYGODZIE.
To tylko wybrane przykłady, gdyż kiedy recenzja była publikowana, nie miałem zamiaru spoilować zbyt wiele. Oprócz strzelania i ścigania, w Crystal Bearers znajdziecie również elementy platformówki, rpga, przygodówki, gry logicznej, rytmicznej i jeszcze pewnie paru innych, których dziś już nie pamiętam. Osobiście jestem wielkim fanem różnorodności i niestandardowych pomysłów, dlatego dając 8.0, wystawiłem Crystal Bearers chyba jedną z najwyższych not na świecie.
DLA MNIE CRYSTAL BEARERS TO TYTUŁ, NA KTÓRY CZEKALI POSIADACZE WII: WYSOKOBUDŻETOWY, Z NIEZŁĄ FABUŁĄ, ORYGINALNYMI POMYSŁAMI I EPICKIM ROZMACHEM. JEŻELI CZUJECIE, ŻE TEGO WŁAŚNIE SZUKACIE, NIE PATRZCIE NA NICZYJE OCENY I ZAGRAJCIE SAMI.
Znacie jeszcze jakieś gry, które pasowałyby do kategorii gier kontekstowych? Przychodzi mi do głowy kilka tytułów, choć każdy odmienny od Crystal Bearers. Na Wii wydano jeszcze Disaster: Day of Crisis, które było płynnym połączeniem gry akcji, celownika na szynach oraz wyścigów. Można by też podciągnąć Fahrenheit, który wprowadzał nowe elementy rozgrywki, kiedy tylko podobało się to twórcom (chociażby epizod w więzieniu lub na początku w barze). Heavy Rain i Beyond mają już bardziej symetryczny, uporządkowany gameplay.
[Screeny w tekście pochodzą z emulatora i zostały upscalowane do wysokiej rozdzielczości. Gry na Wii takie ostre niestety nie były…]