Rate this post

Nigdy bym nie powiedział, że połakomię się na Miitopię – grę, która na pierwszy rzut okaz wygląda na nieco rozbudowany, ale płatny StreetPass Quest. Do gry zachęciła mnie jednak wersja demo, po której po prostu musiałem sprawdzić pełen tytuł.

Najprościej rzecz ujmując, Miitopia to uproszczona gra RPG – rzeczywiście wzorowana na StreetPass Queście. Gracz prowadzi drużynę bohaterów, którym rozwija statystyki, kupuje coraz lepszy ekwipunek i odblokowuje nowe ataki specjalne w ramach ich klas (całkiem pomysłowych: kot, naukowiec, czołg…). W walce większość drużyny jest sterowana automatycznie, poza awatarem gracza, którym można walczyć samodzielnie, choć i to jest opcjonalne. Eksploracji tu niewiele, gdyż opiera się na wybraniu lokacji z mapy lub ewentualnie zdecydowaniu, w którą stronę pójść na rozwidleniu. Uwaga gracza nie jest więc konieczna non-stop, jedynie w kluczowych momentach. Jaki w tym sens? O tym za chwilę.

Gra pozwala wrzucać screeny na social media. Nie jest to tak intuicyjny jak na PS4, ale działa 🙂

Ostatnie tchnienie Mii-ludków

Drugie oblicze gry ma wymiar społeczno-symulacyjny, wzorowany na Animal Crossing oraz Tomodachi Life. Członkowie drużyny gracza mają unikatowe osobowości, wchodzą ze sobą w interakcje, stają się bohaterami losowo generowanych scenek, a rozwijanie przyjaźni między nimi prowadzi do odblokowania nowych zdolności. Zespół, który się lubi, zwiększa sobie nawzajem siłę ataków, ostrzega przed atakami wroga, dzieli się przedmiotami leczącymi i tak dalej. Nie byłoby w tym jednak dalej nic nadzwyczajnego, gdyby nie tytułowe Mii-ludki.

Fabuła gry obraca się wokół złodzieja twarzy, który potem przekleja je różnych potworuchom.

Miitopia pozwala graczowi osadzić w rolach głównych stworzone przez siebie avatary lub te otrzymane od znajomych. W rezultacie głównym złym może stać się mama, potężnym czarodziejem kumpel z pracy, a drużyna może być złożona z Ciebie i wszystkich koleżanek, z którymi się kiedykolwiek całowałeś. Dzięki temu perypetie bohaterów będą o wiele ciekawsze i zabawniejsze. Jeśli nie macie zbyt wielu Mii na Waszej konsoli, to nie problem – Miitopia podrzuca ciekawe kreacje z Mii Central, zawiera Mii Makera, a nawet pozwala na import z Tomodachi Life oraz Miitomo.

Grać trzeba umieć

Jak Miitopia wypada pod względem miodności? To zależy w dużej mierze od tego, czego się spodziewacie i jak do gry podejdziecie. Choć Miitopia nosi szaty RPGa, to nie nadaje się na wielogodzinne sesje. Fabuła, jak to u Nintendo, jest schematyczna i płytka, a kolejne bitwy przedzielone dialogami i scenkami na dłuższą metę mogą nużyć. I tu właśnie wychodzi na wierzch to, że w głębi duszy Miitopii bliżej do Animal Crossing i Tomodachi. Gier, które zawsze ma się pod ręką i odpala często, ale na kilka chwil.

Czasem w grze dzieją się niezłe jaja, gdy Twój ojciec zrobi się zazdrosny o Twego najlepszego kumpla 😉

Tak samo jest z Miitopią – idealna gierka, która w kolejce do lekarza czy podczas dłuższej audiencji z porcelanowym cesarzem zajmie uwagę i wywoła uśmiech na twarzy. Przytrzymując przycisk B możecie nawet przyśpieszyć niemal wszystkie animacje i przerywniki, jeśli naprawdę się Wam śpieszy. Do krótkich sesji nadaje się idealnie, ale jeśli spodziewacie się epickiej przygody godnej Final Fantasy czy choćby Golden Sun, to nie ten adres.

Grać można, nie trzeba

Wspomniałem na początku, że gracz, jeśli chce, może ograniczyć swój udział do minimum. Walki w trybie Auto przypominają nieco menedżera piłkarskiego, gdzie akcja ze strony gracza jest opcjonalna i wymagana jedynie w kluczowych momentach. Tutaj też da się tak grać: kupić ekwipunek, nakarmić drużynę w tawernie, wybrać lokację do eksploracji i obserwować jednym okiem rozwój wypadków. Jeśli będzie trzeba podjąć jakąś decyzję, gra na Ciebie poczeka – refleks nie jest wymagany.

Dzięki tym zabiegom Miitopia sprawdza się też idealnie w sytuacjach, gdy nie możesz konsoli poświęcić 100% uwagi. Na przystanku autobusowym, przed telewizorem podczas przerwy na reklamy, pilnując dziecka itp. Razem z wcześniej wspomnianymi sposobami na przyśpieszenie rozgrywki przekonuje mnie to, że Miitopia została pomyślana przede wszystkim jako umilacz wolnych chwil, kiedy nie ma czasu lub możliwości wzięcia się za coś poważniejszego. Takie trochę Tamagotchi z Waszymi znajomymi, w szatach fantasy i elementami RPG.

Ja bawiłem się i dalej bawię całkiem dobrze, ale jeśli zamierzacie wydać na grę te 150 złotych, to upewnijcie się, że wiecie, co kupujecie: nie epicką przygodę z tysiącem zazębiających się mechanik, lecz dość nieskomplikowaną gierkę, której główną siłą jest nietuzinkowy pomysł i solidna dawka humoru. Mnie zachęciła wersja demo zachęciła Wam radzę to samo: w pierwszej kolejności przetestować za darmo i zobaczyć, z czym to się je. Albo Was chwyci, albo zaoszczędzicie piętnaście dyszek.

Plusy:

– oryginalny pomysł na wykorzystanie Mii-ludków

– niestandardowe klasy postaci

– idealna na krótkie sesje, gdy akurat macie chwilkę

Minusy:

– są tańsze gierki do zabijania czasu

– przy dłuższych sesjach nuży schematami

Ocena: 7.0/10

*kod na grę Miitopia dostarczony przez Oficjalnego Dystrybutora Nintendo