Z Runbow wiązałem wielkie nadzieje. Po ograniu pełnej gry dalej wiążę, ale wciąż nie mogę się doczekać spełnienia wizji, która powstała w mojej głowie, gdy usłyszałem o zwariowanej party game dla 9 osób jednocześnie.
Runbow to gra jednocześnie nieskomplikowana i bogata w zawartość. Podstawowy pomysł na rozgrywkę jest o tyle prosty, co genialny: na dwuwymiarowych planszach część przeszkód i platform jest kolorowa, zaś tło w regularnych odstępach zmienia swoją barwę. Kiedy obiekty stają się niewidoczne na tle o tym samym kolorze, znikają naprawdę. W trybach platformowych powoduje to dużą ilość zgonów, zaś w tych nastawionych bardziej na walkę z resztą graczy prowadzi do wielu nieprzewidzianych i zabawnych sytuacji. Innymi słowy, Runbow to platformówkowa wersja Super Smash Bros. z własnym twistem w postaci zabawy kolorami. Jak to śmiga w ruchu możecie zobaczyć na filmiku poniżej.
Runbow na kanapie
Najciekawszym ficzerem Runbow jest kanapowy multiplayer dla 9 osób – to nawet więcej niż oferuje Smash na Wii U. Pamiętajcie jednak, że niestety 13AM Games (developer) nie odkryli sposobu, jak uczciwie zmusić konsolę do rozpoznania dziewięciu kontrolerów. Tajemnica leży w tym, że część osób gra na nunczaku/gruszce z analogiem od Wii, podpiętej oczywiście do wiilota, którym jednak gra już innych gracz. Biorąc pod uwagę długość kabla, trochę to karkołomne. Poza willotem i gruszkami, Runbow obsługuje oczywiście GamePada oraz Classic Controllery zarówno z Wii U jak i Wii.
Po każdej śmierci gra dissuje gracza. A umiera się często.
Ja miałem jednak z kanapowym multi w Runbow inny problem – ciężko znaleźć osiem dodatkowych osób do zabawy. I to na tyle zaawansowanych, żeby czerpały z gry radość, bo nie jest to prosta zabawka jak Mario Party albo Just Dance. Dlatego bardzo się ucieszyłem, że w grze jest tryb online. Ale niestety tutaj również natrafiłem na problemy.
Runbow w sieci
Rozgrywka online miała być dla mnie okazją, żeby doznać Runbow w całej jego 9-osobowej glorii i chwale. Niestety nic z tego nie wyszło, gdyż graczy w sieci jest po prostu za mało. Z tego co wiem, Runbow sprzedaje się jak na indyka całkiem dobrze, więc poszperałem trochę, szukając przyczyny takiego stanu rzeczy. Okazało się, że istnieje wytrych w grze, przez który zwycięski gracz może tauntować resztę w nieskończoność, co zniechęca wielu do grania online. Zaś użytkownicy Miiverse zalecali mi, bym po prostu cierpliwie czekał, aż ktoś się w końcu znajdzie.
Zamieszczam tu zaledwie kilka „death screenów”, a są ich chyba setki. Rzadko się powtarzają.
Niestety nic to nie dało. Czterokrotnie zostawiałem Wii U włączone na przynajmniej piętnaście minut i do dziś nie rozegrałem ani jednego meczu sieciowego. Nigdy w pokoju nie widziałem więcej niż 5 graczy wliczając w to mnie. I wszystko byłoby spoko, gdyby autorzy przewidzieli możliwość rozpoczęcia zabawy bez pełnego składu. Niestety, takiej opcji zabrakło.
Runbow w samotności
Mimo całego tego nastawienia na rozgrywke wieloosobową, na szczęście Runbow ma również tryb dla jednego gracza. W którym w sumie też można grać w kilka osób. Single-player w przypadku tej gry to kilkadziesiąt plansz o zacięciu mocno zręcznościowym, których przejście zajmuje średnio poniżej minuty. Tylko że raczej nigdy nie uda Wam się ta sztuka za pierwszym razem, ponieważ gra jest naprawdę wymagająca i oldskulowa: potrzeba zazwyczaj przynajmniej kilkunastu podejść do jednej misji, zanim w końcu się uda.
Kolejne plansze warto zaliczać na jak najwyższe oceny, ponieważ zdobywane przy tej okazji medale odblokowują dodatkową zawartość, w tym stroje dla postaci oraz bonusowych bohaterów z innych znanych gier indie. Znajdziecie tutaj Maxa z Mutant Mudds, Teslamancera z Teslagrad, Juana z Guacamelee!, Rustiego z SteamWorld Dig i jeszcze kilku innych. Bardzo fajnie, że niezależni developerzy gier na konsole Nintendo zawiązali taką współpracę.
Z powodu sterowanie death counter jednak czasem wędruje za wysoko
Niestety przechodzenie Runbow samemu nie jest do końca przyjemne. Wprawdzie gorycz zgonu osładzają zabawne dissy twórców (patrz obrazki), ale problem w tym, że nie wszystkie śmierci wynikają z winy gracza. Sterowanie jest nie do końca precyzyjne, a do tego tak zaprojektowane, że często zamiast ratującego życie triple-jumpa wykonywałem po prostu cios z powietrza, co często kończyło się spadnięciem w przepaść. W dalszych planszach gra wymaga błyskawicznej reakcji na zmieniający się układ platform, więc bezbłędne sterowanie by się przydało. Sterowanie nie psuje gry całkowicie, ale dorzuca do wora te naście procent zgonów więcej.
Podsumowanie
Runbow to bardzo oryginalna gra, a do tego porządnie wykonana i zawierająca zaskakująco dużo tzw. contentu. Ma jednak swoje problemy. Jednym z nich jest nie do końca przemyślane sterowanie, które powoduje niepotrzebną frustrację, zwłaszcza w singlu. Drugim zaś jest świecący pustkami online. Dlatego też niniejszy tekst jest „recenzją niedokończoną” – mimo usilnych starań nie udało mi się gry przetestować w pełni. Jeśli 13AM Games wprowadzą możliwość gry online np. w 4 lub 6 osób albo zrobi się gęściej na łączach, chętnie zrewiduję ocenę.
Wbrew obrazkowi zakup Runbow nie jest takim złym wyborem
Na tę chwilę oceniam Runbow w sposób bardzo subiektywny. A w obecnym stanie jest to gra, którą warto posiadać w swojej bibliotece, żeby włączyć, gdy akurat do mieszkania zejdzie się większa liczba znajomych. Wtedy będzie jak znalazł. Można sobie też po kawałku poprzechodzić singla w rytm hipnotyzującej muzy. Jednak nie jest to gra, w którą utopicie godziny kiedykolwiek chcecie – jesteście w tym przypadku uzależnieni od znajomych/rodzeństwa.
Plusy:
+ Możliwość gry nawet w 9 osób
+ Złośliwy humor twórców
+ Oryginalne pomysły
+ Szeroki wybór postaci i trybów
Minusy:
– Pusty online
– Problemy ze sterowaniem
Ocena:
7.5 / 10