Rate this post

Siedemnasty marca przejdzie do historii. Właśnie dzisiaj Nintendo ogłosiło ścisłą współpracę z japońską firmą DeNA, która pomoże Iwacie i spółce zaprowadzić swoje marki na smartfony. Zgadza się – spełnił się mokry sen udziałowców i już wkrótce zobaczymy Mario, Linka, Olimara i spółkę na naszych telefonach i tabletach. Ale czy to początek końca, czy może koniec początku?

Nintendo na komórkach – początek

Szczegóły dealu zdążyły opisać już wszystkie portale, w tym AntyWeb, któremu udzieliłem pierwszego komentarza na gorąco. Powiem więc w skrócie: obie firmy wymieniły się akcjami i będą współpracować, aby marki Nintendo trafiły na komórkach w nowych, specjalnie przystosowanych do tych urządzeń grach. Nie jest to zwykłe udzielenie licencji, gdyż N będzie wciąż trzymać pieczę nad jakością gier firmowanych ich logiem, choć pewnie to DeNA wykona większość roboty. Zresztą nie śpieszmy się z tymi grami – równie dobrze może chodzić o aplikacje towarzyszące dużym grom na konsole, tzw. companion apps. Albo coś pomiędzy. Żadnej gry jeszcze nie zapowiedziano, a na konferencji używano bardzo ogólnikowych zwrotów. Dodatkowo Iwata chce, jak sam mówi, „zasypać przepaść” między komórkami a konsolami.

Jak się na te rewelacje zapatruję? Myślę, że decyzja Iwaty ma dwie główne przyczyny. W skali makro, Nintendo chce rosnąć jako korporacja i szukać większej liczby źródeł dochodu, aby móc konkurować z Sony/Microsoftem/Apple i niwelować spadki dochodów wynikające z cykliczności życia konsol. Może nie pójdą w telewizory i system operacyjne, ale w figurki, platformy Quality of Life, edukację i komórki już tak. W skali nieco niższego poziomu, Nintendo konsekwentnie realizuje politykę propagowania swoich IP poza grami. Wypuszczanie aplikacji na smartfony to pokłosie tej samej polityki, co figurki Amiibo, Mario Kart i Luigi’s Mansion w salonach arcade, czy pogłoski o serialu The Legend of Zelda.

W związku z tym, jako gracz, na razie nie boję się Nintendo na komórkach. Wyraźnym celem Iwaty jest zapoznanie komórkowych graczy –  z których gros jest za młoda, by pamiętać Super Mario Bros. albo Mario 64 – z ich markami i przekonanie ich do kupna pełnoprawnej platformy do gier. Aplikacje Pokemonowe pojawiają się w Japonii na komórkach już od kilku lat. Nie wygląda więc na to, żeby posiadacze Wii U czy 3DS mieli być w jakikolwiek sposób stratni.

Nintendo na komórkach – koniec?

Nie da się jednak ukryć, że Rubikon został przekroczony a kości rzucone. Skoro Nintendo wchodzi na komórki, to szybko z nich nie wyjdzie. I od teraz rządzić będzie już czysty rachunek ekonomiczny. Jeśli aplikacje na smartfony przyprowadzą więcej osób do konsol N, to dobrze. Jeśli jednak taka tranzycja nie nastąpi, a same aplikacje będą przynosić większe zyski niż tradycyjne gry i konsole, to krok po kroku coraz większe i bardziej istotne odsłony znanych serii pojawiać się zaczną poza rodzimymi platformami Nintendo. Tak jak to się dzieje choćby ze Square-Enix i Final Fantasy. Wtedy już nic tego pociągu nie zatrzyma. Satoru Iwata wchodzi na to poletko w zamiarem przyciągnięcia komórkowiczów do konsol (i zarobienia kilku ekstra jenów). Ale poczciwy Satoru kiedyś odejdzie, a IP na smartfonach już zostanie.

Nintendo na konsolach – nowa nadzieja

Niczyjej uwadze nie powinien jednak umknąć fakt, że na tej samej konferencji Nintendo uprzedziło wszelkie wątpliwości, co do przyszłości ich hardware’u, i zapowiedziało NX – nowy „dedicated game system”, czyli ni mniej, ni więcej, tylko NOWĄ KONSOLĘ! Albo nawet dwie, ponieważ może chodzić o jednolity system (a’la iOS), który jednocześnie obsłuży kolejnego handhelda oraz stacjonarkę. Więcej o Nintendo NX mamy dowiedzieć się w przyszłym roku. Wiadomo jedynie, że ma to być „brand-new concept” (konsola hybrydowa?) i nie chodzi tutaj o platformę QoL, która stanowi zupełnie osobną gałęzią biznesu firmy.

Informacja o NX się na konferencji pojawiła, ponieważ DeNA pomoże stworzyć Nintendo multiplatformowy system członkowski, który ma być podstawą nowej platformy, ale swym zasięgiem obejmie również Wii U, 3DS’a, tabletki, smartfony, a nawet pecety. Moim zdaniem może tu docelowo chodzić o zunifikowany ekosystem, który będzie niejako połączeniem Miiverse i eShopu ze Steamem, a może nawet systemem operacyjnym na modłę iOS czy Androida. Dostęp do swojego konta i sklepu będziemy mieli z każdej jednej platformy, tak jak teraz to się dzieje chociażby w PS Store. Na smartfonach włączymy aplikacje im dedykowane, to samo z konsolami, zaś na NX być może zagramy we wszystko, co fabryka dała: gry ekskluzywne, z poprzedniej generacji oraz nawet w te maluchy z komórek.

Ale to już moja interpretacja i imaginacja. W każdym razie idą ciekawe czasy dla Nintendo. Pomijając już marki Nintendo na komórkach, to w przyszłym roku zobaczymy Nintendo NX – i aż żołądek ściska z ciekawości, czym to może się okazać. Wasze pomysły?