Rate this post

Nie byłem osobiście na CD-Action Expo 2014, ponieważ weekend spędzałem poza Wrocławiem. Ale wśród wielu fanów Nintendo na targach znalazł się mój dobry znajomy Tawot a.k.a. Know_Naim, który wcześniej pisał dla Was recenzję Monster Tale. Z przyjemnością publikuję jego wrażenia. Przed Wami relacja fana Nintendo z imprezy, która na długo zapadnie polskim nintendofilom w pamięć.

Wielkie było moje zaskoczenie jak się dowiedziałem, że na imprezie organizowanej z okazji osiemnastych urodzin popularnego magazynu o grach pojawi się stoisko producenta WiiU i 3DSa. Jakby sama obecność giganta z Kyoto nie była wystarczającą niespodzianką, to zapowiedziany został jeszcze turniej Mario Kart 7 z możliwością wygrania ósmej odsłony serii. Na takim wiekopomnym wydarzeniu i to jeszcze we Wrocławiu nie mogło mnie zabraknąć!

Dotarłem pod halę stulecia dobrą chwilę przed 14:00 i przed kolegami z nikogoforum, torqiem i Łukaszem, z którymi się umówiłem na zwiedzanie Expo. Pierwsze, co zrobiłem to poszedłem zobaczyć o której odbywa się turniej MK7, bo niestety przed rozpoczęciem targów nie znalazłem żadnej informacji na ten temat. Okazało się, że od 13:00 co godzinę rozgrywane są rundy eliminacyjne, na które kwadrans przed rozpoczęciem można się zapisać. Wielki finał miał się odbyć o 17:00. „Ok”, pomyślałem, „załapiemy się” i podbiegłem ustawić się w kolejkę do standu z Mario Kart 8.

Obserwowałem jakiś czas w co grają ludzie dookoła mnie. Na jednej konsoli widziałem Donkey Kong Country Tropical Freeze, tuż obok mnie ekspedientka tłumaczyła lekko zszokowanemu dzieciakowi sterowanie Wiilotem w Super Mario 3D Land, przede mną rodzeństwo grało na split-screenie w Mario Kart 8. Czekając, zdążyłem policzyć piksele – 720p skalowane do 1080p, czyli podobnie jak w przypadku DKC: Tropical Freeze. Duże wrażenie zrobiło na mnie, że nawet w splicie gra chodziła w płynniutkich 60 klatkach na sekundę. Nie obyło się jednak zupełnie bez problemów natury technicznej, ponieważ jednemu z graczy przy wyborze postaci zaczął wariować Wiilot. Wyglądało to jak za czasów N64, kiedy podczas włączania konsoli analog nie był w pozycji neutralnej. Szybki soft reset WiiU załatwił sprawę i można było kontynuować zabawę.

Obejrzałem jeszcze ten jeden wyścig po restarcie i się doczekałem – wreszcie moja kolej. Intuicyjnie przeklikałem się przez menusy i wybrałem ulubioną postać, Yoshiego. Wyborem części samochodu, podobnym do MK7, się nie przejmowałem i zatwierdziłem najbardziej podstawowy zestaw. Na pierwszy rzut poszło Mario Kart Stadium, trasa Mushroom Cup, na której już po pierwszych dwóch zakrętach czułem się jak ryba w wodzie, bo większych zmian w rdzeniu mechaniki nie dokonano względem siódmej części. Dookoła jednak dużo drobiazgów się pozmieniało. Nie zwalnia się slot na itemy, kiedy prowadzimy przedmiot za pojazdem przytrzymując lewy trigger, co mocno ogranicza planowanie strategii w grze wieloosobowej. Do płynnego przejścia z jazdy po asfalcie pod wodę lub w powietrzę dochodzi kolejne – unoszenie się nad jezdnią w trakcie zawijasów trasy. Zdziwiłem się, że podczas tej nowej transformacji kolizje z innymi postaciami powodują obrót wokół własnej osi. Wytrąciło mnie to parę razy na tyle z równowagi, że wjechałem w banana czy wprost na zieloną skorupę. Nie miałem niestety przyjemności zetknięcia się ze znienawidzoną niebieską skorupą, której ponoć znowu da się uciec jak w Double Dash.

Na drugi wyścig, tym razem na Mario Circuit, chyba najprostszej trasie z dostępnych, przerzuciłem się na Wiilota z gruchą i Waluigiego. Nie pomyślałem, żeby jak na Wii wybrać motor, gdzie brak odpowiedniego timingu przy skokach wyrównywałem częstą jazdą na jednym kole. Odpowiednio źle mi się grało, bo denerwowałem się, że tricki mi nie wychodzą i pewnie wyglądam jak paralityk podrygując co chwila prawą ręką, nie produkując tym żadnego efektu na ekranie.

Po krótkiej rozmowie z drugim playerem, który nie grał w MK od czasów N64 i zupełnie mu nie przypadł do gustu model jazdy w ósemce uderzyło mnie, że Mario Kart już od dawna nie jest typową grą „pick-up-and-play”, którą wytłumaczysz w dwie sekundy. Ekspedienci wprawdzie dobrze wprowadzali zarówno dzieci jak i dorosłych w tajniki sterowania „tym przyspieszasz, tym sterujesz, a tym rzucasz przedmiotami, nie nie – hamować nie trzeba” , ale bez wiedzy o tym jak działają poszczególne power-upy bardzo łatwo o wrażenie niesamowitego chaosu, który szybko potrafi zniechęcić. Ponadto umiejętność używania driftów, tricków i perfect startów daje doświadczonym graczom wielką przewagę.

Wyszedłem złapać oddech przed halę, gdzie czekał już torq i za chwilę dotarł Łukasz. Dopiero jak chłopaki ścigali się ze sobą Kartami przyjrzałem się bliżej organizacji samego stoiska i materiałom promocyjnym.

Stoisko, na oko wielkości 25mkw, w centrum miało ustawione dwa stoliki z przywiązanymi ośmioma 3DSami i porozstawianymi dookoła pufami do siedzenia. Przy jednym stole rozgrywał się turniej MK7, przy drugim można było potrenować albo pograć np. w New Super Mario Bros. 2. Na całość spoglądała wielka postać Mariana z banera Super Mario 3D World za którym się znajdowała szatnia dla pracowników w której podglądałem ekspedientki. Od strony wejścia do hali stały standy z WiiU. Podłączone do telewizorów nie większych niż 30 cali konsole to były tzw. demo units z własnym menu z wyborem wersji próbnych gier. Dostępne demka to New Super Mario Bros. U, Lego City Undercover, Game & Wario, Pikmin 3, Wonderful 101, The Legend of Zelda: The Wind Waker, Mario Kart 8, Donkey Kong Country Tropical Freeze, *łapie oddech* Wii Party U, Super Mario 3D Land, Sonic Lost Worlds, Rayman Legends na każdej konsoli i nawet jedno stanowisko z deską do Wii Fit U. Sporo, prawda? Złośliwcy by powiedzieli, że Nintendo przywiozło wszystkie gry jakie ma.

Od strony sceny były przygotowane 3DSy XL oraz 2DSy m.in. z Pokemon X/Y, Yoshi’s New Island, The Legend of Zelda: A Link Between Worlds i Kirby Triple Deluxe. Każdy, kto przyszedł z własną konsolą i pokazał ją obsłudze mógł dostać zdrapkę z kodem na Pokemona: Magmara w wersji X, Electabuzza w wersji Y. Chętnych pewnie nie brakowało. Udało mi się zebrać parędziesiąt streetpassów podczas odwiedzin CDA Expo, z których znakomita większość ostatnio grała właśnie w Pokemony.

Przed turniejem MK7 poszliśmy pomacać 2DSa, żeby się jednogłośnie rozczarować wykonaniem budżetowego modelu handhelda N. Największy jęk zawodu spowodowały triggery. Na zdjęciach wyglądają jak L/R z GamePada od WiiU – duże i głębokie. Na żywo okazały się płytkimi klikadłami gorszymi nawet od przycisków łopatkowych w oryginalnym GBA. ABXY natomiast sprawiały wrażenie głębszych niż w 3DSach, ale niepolakierowane chodziły jednak dużo luźniej.

Pora na turniej. Eliminacje odbywały się w grupkach czteroosobowych w jednym wyścigu na Toad Circuit. Czyli jak zapisało się 16 osób rozgrywane były cztery rundy eliminacyjne z których w sumie czterech graczy przechodziło do finału. Parę minut po 15:00 zasiedliśmy na wyżej wspomnianych pufach, żeby rozegrać eliminacje. „Czemu jestem Shy-Guyem?” było pierwszym zdaniem wypowiedzianym przeze mnie po dorwaniu konsoli w łapy. Nie brałem nigdy udziału w tego typu zabawach, ale liczyłem przynajmniej na wybór postaci… No nic, przez większość wyścigu i tak prowadziłem, ale dwie, DWIE, niebieskie skorupy dosyć brutalnie popsuły mi marzenia o zwycięstwie. Na szczęście eliminacje wygrał Łukasz, więc z torqiem mieliśmy komu kibicować. Finały odbywały się na Rainbow Road ze SNESa, ale i jemu ta przeklęta niebieska skorupa pod sam koniec przekreśliła szanse na wygranie limitki Mario Kart 8. Nagrodą pocieszenia był screen cleaner do GamePada.

Połaziliśmy jeszcze trochę po terenie hali stulecia i na tym zakończyliśmy swój wypad na targi urodzinowe CD-Action. Pozytywna niespodzianka! Nowy polski dystrybutor, ConQuest, profesjonalnie przygotował stoisko Nintendo. Większość materiałów promocyjnych jak ulotki czy tekturowa reklama MK8 były przygotowane po polsku, telewizory były osadzone w ramkach z logiem Nintendo, a obsługa wiedziała o czym mówi. Daje to spore nadzieje na przyszłość Big N w Polsce, bo być może wreszcie doczekaliśmy się solidnego promotora tej marki u nas.